Od jakiegoś czasu zauważyłem, że odżywianie stało się dla mnie czymś w rodzaju hobby. Lubię żreć. Najchętniej oczywiście wchłaniam produkty pysznie łechtające moje szlachetne podniebienie, czyli żywność dobrą i smaczną. A że o taką trudno ostatnio, bo po sklepach tony gówna to już temat na inną bajkę.
Generalnie ze wszystkich rodzajów żarcia lubię bardzo mięcho. Pieczone, gotowane, z rożna, smażone. No i surowe. Da się kupić takowe w sklepach wędliniarskich.
Ostatnio przypomniało mi się, że moja matka rodzona Maria zrobiła taki właśnie surowy schab. No i na weekendowym pobycie w domu rodzinnym przez 2 dni nie jadłem nic poza zestawem pajda chleba + plaster mięcha.
Zaśliniłem się i wpadłem na pomysł żeby sobie takie mięsko zrobić. Po krótkiej, godzinnej rozmowie z mamusią wiedziałem co i jak. Jako że serce me jest wielkie sprzedam Wam to zupełnie za darmo! :)