Pływałem już wszystkim… Od rowerka wodnego po łódź motorową. A nie! Przepraszam, Batorym nie pływałem!
Archiwum kategorii: ogólne
Skarby Piratów.
W ostatni weekend wraz z moim leśnym znajomym Arturem oraz z jego i moimi dzieciakami wybraliśmy się w teren.
Ostro! Noże w kuchni…
Ta romantyczna, pełna zwrotów akcji historia ta rozpoczyna się w momencie kiedy zacząłem trochę mieszać w garach. Jako że w kuchni jednym z podstawowych narzędzi jest nóż, to i częściej w kuchni z niego korzystałem. Wszystko w zasadzie było super. Do czasu…
Najgorsze przyszło wtedy gdy kupiłem sobie bushcraftowy nóż Mora (kupiony na Allegro: Noże Mora). Morka, a konkretnie Companion okazała się nożem szokującym, przynajmniej dla mnie. Dostałem do łap na własność prawdziwy nóż, bardzo ostry, najostrzejszy jaki kiedykolwiek posiadałem. Jednym słowem przestraszny Okrutnik Dogardlany! Czytaj dalej
Sanrenmu 763.
W końcu sobie kupiłem! Sanrenmu 763 – jak dla mnie rewelacja do kieszeni, EDC, czy puszki surwiwalowej! Nowa, mała zabaweczka!
Za kilkadziesiąt polskich złotówek (kupiłem na Allegro, polecam: Noże Sanrenmu) mam w zestawie EDC naprawdę rewelacyjny, lekki nóż! :)
Fajnie leży w łapie, ostry! Mała rzecz, a cieszy!! :)
Hobo Stove. Czyli jakby powrót do przeszłości…
W lipcu wybieram się na trzydniowy spływ kanu/kajakowy, będę więc miał trochę frajdy. Żeby było bardziej bushcraftowo, postanowiłem, że na spływ zabiorę „hobo stove” czyli prowizoryczną kuchenkę na drewno. Pomysł zapewne wziął się stąd, że do gotowania w terenie używałem już chyba wszystkiego (kuchenki gazowe, spirytusowe, na benzynę, etc.), a tego nie…
RECON – Mały Zlot 2013
W ostatni weekend maja odbył się RECON Mały Zlot 2013. W tym roku obozowaliśmy z dzieciakami w okolicach Sieradza, nad jeziorem Próba.
Aleks komunista.
Tak jak zdecydowana większość drugoklasistów mój syn Aleks zaliczył „komunię”.
Dookoła Jeziora Nidzkiego
Jakiś czas temu wpadłem na pomysł, żeby pojechać w miejsce którego dawno nie odwiedziłem, a do którego czuję sentyment – Jezioro Nidzkie. Spędziłem tam wraz z kumplami i koleżankami kilka szalonych wakacyjnych wypadów na początku lat dziewięćdziesiątych. Czyli byłem wtedy bardzo młody i zwariowany ale brzydki jak teraz.
„Łyknął, krzyknął, przewróciło. Trzyma, już go ni ma.” :)
Oczywiście ostatnio sporo się u mnie kręci w leśnych klimatach miał więc to nie być jakiś zwyczajny, książkowy wypad na miejscówkę autem – grill, kiełba, piwo i do domu. Wymyśliłem, żeby zrobić sobie spacerek dookoła jeziora. Jako że wyprawa taka jest nie lada atrakcją zaprosiłem do uczestnictwa w niej chyba z setkę znajomych. Nikt mnie nie lubi – każdy wykręcał się jak mógł (studia, praca, okres, noga się złamała, teściowa umiera) więc chętnych nie było. Chociaż… Jeden się znalazł – mało się znamy więc się wpakował chłopak… :)
Sobota, 27 kwietnia, godz. 1:15
Pobudka. Ostatnie graty, prowiant do plecaka i pakowanie się do auta. Spod domku wyjechałem trochę po drugiej. Kierunek – okolice Sochaczewa – tam podjazd po kumpla – Arka Phobix’a i dalej w drogę. Ogólnie trasa wyglądała mniej więcej tak: Skierniewice – Sochaczew – Płońsk – Ciechanów – Przasnysz – Chorzele – Szczytno – Ruciane-Nida.
Trasy tej był więc kawałek – ponad 250 kilometrów i mimo że nie była to trasa szybkiego ruchu – bardziej powolnego (pozdrowienia dla panów łatających te wyrwy!) – minęła szybko. Całą drogę gaworzyliśmy z Arkiem o sprawach ważnych, mniej ważnych oraz o przysłowiowej dupie Maryni mimo, że żaden z nas jej nawet nie zna.
Sobota, ok. godz.. 6:00 – jesteśmy na miejscu. Startujemy z Rucianego-Nidy, z ul. Gałczyńskiego (os. Nida). Po lewej szpej Arka, po prawej mój. Plecaki z całym sprzętem, żarciem i wodą ważyły po około 20 kg. Czytaj dalej
Las. Mangusta 8 z Czerwoną Orkiestrą.
Tydzień temu – 19 i 20 kwietnia podłączyłem się do zabawy moich kumpli z Czerwonej Orkiestry – wybrałem się z nimi na manewry Mangusta 8 (BAT Łódź).
Light My Tesco
Biegam regularnie do Teskowni na zakupy. No gdzieś trzeba kupować salceson, pasztet, wódkę i ogórki. By żyć, trzeba żryć. I pić. A do Techo mam blisko i po drodze.
Zawsze staram się przebiec przez dział Sport/Turystyka by dowiedzieć się co nieco o światowych trendach w tych dziedzinach. No i ostatnio wykukałem perełkę. :)
Bytowanie ludzkie – dziki najazd na łódzkie.
Kolejny raz dałem się wpuścić w maliny. A w zasadzie w jeżyny. W same kolczaste krzaki, bo owoców nie było. :)
Było: ognisko, śpiew, śmiechy, struganie, budowa filtra wody użytkowej, pieczenie chleba, darcie mordy, itp.
Z żarcia: rosół, grochówka, kurczaki, kiełbadrony, upieczony na miejscu chleb. Czytaj dalej
Ognisko & Kulig.
Zima się kończy, śnieg się kończy – trzeba było wykorzystać ostatnią szansę na mini kulig. :)
Rachu-ciachu i skombinowany superpojazd w postaci radzieckiego GAZa, który posłużył jako koń pociągowy oraz sanki w ilości szt. 3.
Dopisali znajomi – Piotrek Gaz Owner, Czikowscy z dziećmi i Małki bez dzieci. No i oczywiście byłem ja z Kamilą i Marcelem.
Rozpisywać się za dużo nie będę, niech jak zwykle więcej opowie komiks: