Ostatnio jakoś często bywam kogutem domowym. :)
Ale to pewnie takie rodzinne zboczenia gastronomiczne po prostu (nie mylić z gastrycznymi).
Zachciało się dobrej pizzy więc ustrugałem:
Ostatnio jakoś często bywam kogutem domowym. :)
Ale to pewnie takie rodzinne zboczenia gastronomiczne po prostu (nie mylić z gastrycznymi).
Zachciało się dobrej pizzy więc ustrugałem:
Dawno nie piekłem, więc mnie kusiło. :)
Najzwyklejszy polski pszenno-żytni chleb plus: rodzynki, żurawina, pestki słonecznika.
Bawię się, testuję – na początku marca będę próbował upiec taki w lesie… :)
Kilka dni temu zaplanowałem kolejny wypad do lasu. Przede wszystkim po to, żeby zresetować się ale również: odpocząć od kompów, ruszyć dupę na powietrze, podwędzić się w dymie ogniska, zjeść, pierdnąć, posprzątać i wrócić do domu. Udało się wszystko, a nawet więcej.
Ostatnio jakoś często udaje mi się wyrwać do lasu.
Tym razem zaproszenie wpadło od mojego kumpla Piotrka Cziko Czikowskiego. Zaproponował wypad na Skierniewicki poligon nie czym innym tylko zabytkowym, kultowym pojazdem GAZ.
Najkrócej rzecz ujmując: „Horror w Puszczy” – przestroga przed „znajomościami z internetu”. ;)
Po powrocie do rzeczywistości pora się otrząsnąć i opisać koszmar, który mi się przytrafił w drugi weekend stycznia 2013. Nie za bardzo mogę jeszcze zebrać do kupy myśli i nie wiem od czego zacząć aby opisać ten horror, zacznę więc od początku:
W związku z tym, iż od dłuższego czasu dopada mnie KWŚ (Kryzys Wieku Średniego) – zamiast kupić sobie niezłachanego Opla Calibrę, turlać się pod dyskotekami i wyrywać szesnastolatki czy iść na łatwiznę śmigając po prostu na dziwki rozpocząłem rozmyślania o tym jakie mi się hobby nie zrealizowało w wieku szczenięcym. Padło na Bushcraft czyli szwendanie się po lasach + elementy surwiwalu.
Dwa lata temu zarejestrowałem się zatem na pewnym szacownym, bushcraftowym forum, by czerpać wiedzę. Z czasem poznałem na tym forum kilka ciekawych osób oraz wspomnianego w tytule Wojciecha P. który przybrał na forum miło brzmiący, mylący więc pseudonim „Puchal„.
Od urodzenia, czyli niemal od 40 lat, czy jak kto woli od prawie 15 000. dni należę do grupy szczęśliwców którzy posiadają rodzeństwo. A nawet siostry!
Spokojnie można stwierdzić że ich ci u mnie dostatek gdyż mam sióstr w ilości szt. 3.
Dziś najstarsza sister moja, córka mojej matki rodzonej Katarzyna obchodzi urodziny. No już nie 18-te niestety, bo 43-cie, czy tam 34-te… Nieważne.
Urodziny to urodziny!
Siostro moja, wszystkiego NAJ, NAJ, NAJ Stara D.po! :D
;)
Uwaga – wszystkie powyższe fotografie zostały wykonane całkiem niezłym sprzętem fotograficznym
przez osobę/y kompletnie nie znające się na obsłudze tegoż. Jak widać zresztą. :)
Rachu ciachu i kolejny rok puknął. Tym razem to tak jubileuszowo się składa, bo rocznikowo czwórka z przodu mi wskoczyła… :)
Imprezę sylwestrową spędziłem na typowej domówie. Było fajnie, wesoło, dobre towarzystwo oraz trunki.
Łyknął, krzyknął, przewróciło… Trzyma – już go ni ma…
Witaj 2013! :)
Blog start!
…tak na swoje urodziny…
W związku z tym, iż czasem gdzieś coś publikuję po to by się czymś pochwalić, przekazać, czy podzielić się z innymi swoimi przemyśleniami startuję z tym blogiem.
Do tej pory moja strona – www.marshall.amj.pl służyła mi jako blog. Kiedy startowała (start odbił się na friko3 czy friko5.onet.pl – pamięta ktoś takie coś?), nie wiedziałem nawet że jest blogiem, bo w 1998 roku takie określenie nie było w użytku.
Świat się zmienia… :)
Chciałbym żeby ten blog był kontynuacją mojej starej strony, którą pozostawiam jako archiwum.
Mam nadzieję, że wystarczy mi pary na to, żeby choć kilka osób, chętnie tu zajrzało co jakiś czas.
Będę bardzo wdzięczny za wszelkie komentarze, uwagi, sugestie…
Miłego czytania!