Czterdzieste urodziny Wojciecha P. ps. Puchal ;)

Najkrócej rzecz ujmując: „Horror w Puszczy” – przestroga przed „znajomościami z internetu”.   ;)

Po powrocie do rzeczywistości pora się otrząsnąć i opisać koszmar, który mi się przytrafił w drugi weekend stycznia 2013. Nie za bardzo mogę jeszcze zebrać do kupy myśli i nie wiem od czego zacząć aby opisać ten horror, zacznę więc od początku:
W związku z tym, iż od dłuższego czasu dopada mnie KWŚ (Kryzys Wieku Średniego) – zamiast kupić sobie niezłachanego Opla Calibrę, turlać się pod dyskotekami i wyrywać szesnastolatki czy iść na łatwiznę śmigając po prostu na dziwki rozpocząłem rozmyślania o tym jakie mi się hobby nie zrealizowało w wieku szczenięcym. Padło na Bushcraft czyli szwendanie się po lasach + elementy surwiwalu.
Dwa lata temu zarejestrowałem się zatem na pewnym szacownym, bushcraftowym forum, by czerpać wiedzę. Z czasem poznałem na tym forum kilka ciekawych osób oraz wspomnianego w tytule Wojciecha P. który przybrał na forum miło brzmiący, mylący więc pseudonim „Puchal„.

Wojciech P. ps. Puchal - tu jako miły starszy człowiek...

Wojciech P. ps. Puchal – tu jako miły starszy człowiek…

…w rzeczywistości okrutny, krwiożerczy rzezimieszek…

Człowiek ten pozuje na miłego starszego pana, w rzeczywistości jest przebiegłym, krwiożerczym rzezimieszkiem. Kilka razy spotkaliśmy się na forumowych imprezach i dałem się nabrać.

Szukając okazji do oszustw najrozmaitszej postaci oraz wyłudzenia przedmiotów wartościowych Puchal wymyślił urodziny. Jako że nie posiada on przyjaciół i znajomych, posłał więc w sieć spam z zaproszeniem do przypadkowych ludzi oraz do użytkowników wspomnianego wcześniej forum. Zaproszenie otrzymałem więc i ja. Uśpiona czujność zaowocowała tym, iż zadeklarowałem uczestnictwo w „imprezie urodzinowej”, poza tym odmówić czy po prostu wykręcić się jakoś nie mogłem gdyż człowiek ten jest moderatorem forum i mógł mnie zbanować czym odciąłby mi możliwość czerpania z jego zasobów.

I tu zaczyna się pasmo nieszczęść! Po kolei więc:

Miejsce imprezy urodzinowej było odległe od siedzib ludzkich i ogólnie cywilizacji. Wybierając je Puchal zapewne chciał uniknąć ucieczki gości, nalotu policji, etc.
Droga na teren – jak to opisał Wojciech P. – Kompleksu Wypoczynkowego „SPA&RELAX&DRINK BAR&SUNNY BITCH” była długa i nieodśnieżona!

Droga

Po dotarciu na miejsce okazało się, że odbiega ono znacznie od standardu nawet najtańszych, podrzędnych moteli w okolicach Kalkuty. „Hotel” okazał się rozpadającą się chałupą z pryczami zdobytymi na przetargu w Zakładzie Karnym we Wronkach.

Więzienne prycze

W dodatku miejsc do spania było tylko kilkanaście, na kilkudziesięciu uczestników, część więc z wyrolowanych otrzymała możliwość zamieszkania w „domkach z widokiem na piękny las”. Ja i tak miałem szczęście gdyż trafił mi się z niecieknącym dachem oraz o większej od standardu powierzchni:

„domek z widokiem na piękny las”

Teren wokół „hotelu” i „domków” był kompletnie nieprzygotowany, zaśnieżony. Plusem było drewno na opał (zapewne skradzione z okolicznych lasów) jednak również nie było gotowe to użycia, gdyż nie porąbane. Do wszystkich prac związanych z przygotowaniem miejsca do „urodzin” Wojciech P. zatrudnił wszystkich, którzy pojawili się na miejscu najwcześniej. Obiecał że zapłaci… Nie muszę chyba dodawać, że korzyści majątkowych nie uzyskałem żadnych do dziś…

Miejsce na ognisko

opał

…ja otrzymałem łopatę do odśnieżania…

…inni siekiery, miotły, itp.

Większość „gości” pojawiła się wieczorem. Pod osłoną nocy została dostarczona na miejsce izolacji zdezelowanym wehikułem na co dzień wożącym węgiel, ziemniaki, wyroby garmażeryjne, przemycane z Białorusi papierosy, spirytus i tym podobne dobra na bazary handlowe ściany wschodniej.

transport

Towarzystwo było w większości szemrane. Kilka osób było zagubionych, kilka w ogóle nie orientowało się gdzie jest, niektórzy sprawiali wrażenie jakby wybrali się na wczasy pod Gubałówką… Wszystkich łączyła jedna cecha wspólna – byli nietrzeźwi. Hołota wysypała się z ciasnego, taniego środka transportu i drąc mordy podreptała w stronę „ośrodka”. Byli głodni, a katering, jak wszystko stał na niskim, wręcz żadnym poziomie.

…prądu nie było…

Przybycie na miejsce kompletu gości zaowocowało odśpiewaniem „sto lat” i wręczeniem „solenizantowi” prezentów. O to Puchalowi chodziło! To nie były tanie rzeczy!

prezenty

Osiągnąwszy cel – Wojciech P. wypił ze szczęścia jedną z kilku butelek lepszego alkoholu którą skrywał za pazuchą.

lepszy alkohol spod pazuchy

Zapadła noc. Kilkudziesięciostopniowy mróz instynktownie zapędził wszystkich na prycze. Piece kaflowe miały ratować uczestników przed śmiertelną hipotermią.
Wojciech P. nocował w nieznanym miejscu – zapewne wyrwał się niezauważony do pobliskiej, przygranicznej, sporej miejscowości celem przekimania w hotelu. O świcie pojawił się znów w obozie markując iż spał na miejscu w śpiworze.

Poranek w domku z widokiem na piękny las.

Noc przetrwałem gdyż jestem wytrawnym surwiwalowcem oraz dzięki temu, iż obłożyłem się na grubo sadłem morświna schwytanego podczas wieczornego spaceru po lesie.
Ranek był mroźny. Celem odświeżenia udaliśmy się na piaszczystą, słoneczną plażę – przynajmniej tak opisywaną w zaproszeniu Puchala. „SUNNY BITCH” okazała się oszustwem – piasek przysypany był grubą warstwą śniegu, woda była chłodna, a słońca nie było w ogóle.
Ci, którym grzybica i inne choroby – w tym weneryczne doskwierały najbardziej wybrali kąpiel. Reszta postanowiła najzwyczajniej śmierdzieć.

„SUNNY BITCH”

„piaszczyste, słoneczne wybrzeże”

kąpiel z rana jak śmietana z kolana

Po powrocie do obozu przypomniał o sobie głód. Z obawy przed buntem solenizant obiecał żywność. Uruchomił „Luksusowy Katering„.

Katering jak w Dynastii z Forsajtem

Najcięższe prace niewolnicze wykonywali najsłabsi

żywność kazała na siebie czekać

podlaski śnieg płonący

Z ciekawostek na miarę encyklopedycznych można wymienić iż najprawdopodobniej ze względu na stężenie spirytusu w północno-wschodniej Polsce ogniska pali się drewnem i śniegiem.

Na imprezie urodzinowej oprócz surowej świni serwowano m.in.

…tanią kiełbę…

…wybrakowaną kiszkę ziemniaczaną…

…ryby i ich imitacje…

…alkohol niewiadomego pochodzenia…

…tradycyjnie – tani, produkowany w Polsce rosyjski szampan…

Do tego wszystkiego należy dodać nieudany lub celowo zaniechany nalot specsłużb. Burdel trwał…

nalot

Ci, którzy nie piją, nie palą i nie chodzą do kościoła – m. in. więc i ja siłą przymuszani byli do tych wszystkich bezeceństw!

!

!!!

Dało zauważyć się nienaturalne zachowania co poniektórych uczestników imprezy. Najwyraźniej trudne warunki atmosferyczne oraz głód spowodowały nieodwracalne urazy psychiczne…

…tego nie da się już wyleczyć…

Imprezę urodzinową czyli najkrócej ujmując – żarcie i chlanie wódki przerywały miłe i radosne gry oraz zabawy: chuligańskie bójki, tańce, wyczerpująca rywalizacja o jedzenie, alkohol i miejsce do spania.

łobuzeria

klimatyczne tańce latynorosyjskie

kolejna bójka

Część gości wieczorem była już wyraźnie zmęczona.

…zmęczeni…

Reszta tylko dzięki umiejętnościom surwiwalowym przetrwała do niedzieli, która była ostatnim dniem tego koszmaru.

Imprezę o dziwo przeżyli wszyscy! Mimo przewijającego się w kółko „kop se grób!

EKIPA!

No ale… Nie spotkaliśmy się tam dla przyjemności! Do domu nadszedł na szczęście czas…

…udało się!

:D
A teraz krótko ale poważnie:
Puchal – dzięki za wspaniałą imprezę! Było wesoło, było naprawdę SUPER!!!!
Współimprezowicze – byliście świetni! Cieszę się, że poznałem nowe Mordy. Mam nadzieję, że wszyscy z Was bawili się tak samo fajnie jak ja! No i że się spotkamy jeszcze nie raz!
Niezapomniana impreza!

 

Dodaj komentarz